Witam wszystkich po długim okresie ciszy. W dniach 19-21. 10. 2009 przebywałem służbowo w Lublinie. Wybierając się tam zaplanowałem sobie żeby zajrzeć, na Mełgiewską 7-9 i zobaczyć, co pozostało z byłej Fabryki Samochodów Ciężarowych. Zaciągnąć języka w sprawie przyfabrycznego muzeum i ogólnie pozbierać informacje, które będzie można zaprezentować na naszym forum.
Po wpisaniu do GPS adresu fabryki udałem się na wycieczkę
.
Po krótkiej podróży dotarłem i nareszcie zobaczyłem na żywo to, co zawsze chciałem zobaczyć:
Przyzakładowa przychodnia:
Osiedle przyfabryczne:
Ogólnie całe otoczenie fabryki to dziesiątki firm, hurtowni itp. powstałych na majątku byłego FSC/FS/DMP. Wejście na zakład ozdobione jest tablicami typ zakaz fotografowania, pokaż przepustkę bez wezwania itp. Wchodząc na bramę otrzymałem informację od ochraniarzy, że coś tam słyszeli o muzeum przyfabrycznym, ale że tyle się dzieje na zakładzie, że nawet nie wiedzą czy jeszcze istnieje. Dostałem od nich wskazówkę żeby udać się na recepcję w budynku dyrekcji i tam się dopytywać i załatwić formalności związane z wejściem na teren zakładów, jeżeli oczywiście się uda.
W tym momencie w mojej historii zaczyna się zbieg wielu sprzyjających okoliczności w skrócie ogromny fuks i szczęście. Zaczyna się od miłej pani w recepcji, która podeszła ze zrozumieniem do zakręconego gościa (dotyczy to oczywiście mojej skromnej osoby), który przyjechał 300km oglądać jakieś muzeum. Podała mi wszystkie możliwe numery telefonów do osób, które mogły mi pomóc. Rozmawiałem, więc z biurem syndyka DMP, w którym dowiedziałem się, że niedawno sprzedali oni 3 hale (na jednej z nich znajduje się sala ekspozycyjna z interesującymi mnie pojazdami huurraa) firmie DZT Tymińscy Sp.j. (o samej firmie później) i to od nich zależy czy dadzą mi zgodę na wejście na zakład. Ucieszyłem się już prawie widziałem siebie jak oglądam kolekcję, jednak telefon do DZT trochę ostudził mój entuzjazm. Dowiedziałem się, że owszem DZT Tymińscy przejęli m.in. kolekcję aut od DMP, ale o tym czy będę mógł wejść musi zadecydować sam dyrektor Tymiński a właśnie ma spotkanie biznesowe i to potrwa. Miałem poczekać i zadzwonić ponownie za jakieś 20 minut. Czekając na ponowne połączenie się z dyrekcją DZT do recepcjonistki zadzwonił telefon i z rozmowy wywnioskowałem, że dotyczy ona mojej osoby. Usłyszałem tylko, że ktoś zaraz po mnie przyjdzie. Zdziwiony czekałem może jakieś 5 minut jak zjechała winda i wyszła z niej moja „przepustka” w osobie Pana Marka Leonkiewicza jak zdążył mi się przedstawić. Nie czekając na żadne wyjaśnienia zostałem zaproszony do wejścia na zakład, ucieszyłem się, że nie potrzebuję żadnej przepustki.
Zdziwiło mnie jedynie, że Pan Marek nie wdając się za bardzo w szczegóły zmierza w konkretnym kierunku, zdążyłem jedynie zapytać się go czy mogę zobaczyć konkretnie halę montażu Żuków. Pan Marek zapewnił Mnie, że będę mógł ją zobaczyć, bo tam się właśnie udajemy, co ważniejsze zgodził się żebym mógł robić zdjęcia, chociaż na jego twarzy ukazał się cień niezrozumienia. Po dosyć szybkim marszu weszliśmy na hale montażową Żuka później Lublina.
Hala montażu:
Hala jak widać nie tętni życiem (Syndyk DMP zatrudnia jedynie 15 pracowników), ale za to jej wielkość poraża. Na zakładzie środkiem lokomocji pomiędzy wydziałami są zakładowe Lubliny.
Robiąc szybko zdjęcia (przepraszam za ich jakość) zdziwiłem się, że Pan Marek cały czas gdzieś podąża zrozumiałem, że cały czas idziemy do miejsca, w którym mają znajdować się eksponaty przyfabrycznego muzeum. Udaliśmy się na piętro hali, szliśmy ciemnymi korytarzami.
W końcu dotarliśmy - gdzie DO WYŁAZU NA DACH i tutaj coś mi już nie grało, ale pomyślałem sobie, że Pan Marek chce mi pokazać halę z większej perspektywy.
I na całe szczęście dla Mnie, (kto wie gdzie jeszcze musielibyśmy się wdrapywać) do Pana Marka zadzwonił telefon, w słuchawce dało się usłyszeć dosyć kategoryczny głos, że na recepcji oczekuje na Niego zniecierpliwiony ktoś, kogo niewątpliwie zająłem miejsce, czyli właściciel firmy szklącej okna. I w tym momencie szczęście dalej mi sprzyjało Pan Marek widząc mój entuzjazm zaproponował mi żebym zaczekał na niego z jakieś pół godziny a on w tym czasie załatwi szklarza. Oczekując na Niego starałem się nie próżnować:
Przyznam się szczerze, że spacerując po zakładzie nie do końca czułem się pewnie. Nie posiadałem żadnej, przepustki z nerwów zapomniałem nawet, kto mnie wprowadził na teren zakładu. Na szczęście po 20-30 minutach wrócił Pan Marek i zaproponował mi, że oprowadzi mnie po halach, które są jeszcze we władaniu Syndyka DMP i firmy DZT Tymińscy (prezes firmy został poinformowany o mojej bytności i zezwolił na wejście do hali z samochodami z przyfabrycznego muzeum).
No i mały "smaczek" kolekcji:
Jak widać udało wejść się do środka prototypu i zasiąść za jego sterami. Zdradzę że mam z tego krótki filmik (wnętrza 43) jednak zmęczenie daje się we znaki i c.d.n. jutro.