Witam wszystkich
Zarejestrowałem się na forum bo mnie choroba dopada - już to czuję
Bo kupiłem Żuka...
A kupiłem Żuka bo stwierdziłem że przyda mi się taka fura do wożenia materiałów na budowę domu, garażu i czego tam popadnie. Nie mam żyłki handlarza więc na targ nim jeździł nie będę ale mam żyłkę rupieciarza bo restauruję starą MZtę z '59 roku - już jest prawie piękna
Ale tak czytam wasze wypowiedzi i coraz bardziej alokuję moje uczucia w tym pojeździe - już wiem że choroba zabytkowa mnie dopada
Teraz będę musiał doprowadzić Żuka do ideału
A bardzo dużo mu nie brakuje. Wieści o Żuku w dobrym stanie trafiły do mnie pocztą pantoflową - gdzieś tam ktoś tam ma jedź tu i tam i się zapytaj. Pojechałem i się zapytałem i był On - Żuk rocznik 1981 benz z nówką dowodem rejestracyjnym z wbitym jednym przeglądem w 1998 roku. Od tamtej pory stał w garażu i został poddany gruntownej rozbiórce i kompleksowej naprawie przez poprzedniego właściciela który jeździł nim od nowości. Od '98smego Żuk nie zdążył wyjechać na drogę a brak przeglądu a przede wszystkim OC i kary od UFG za jego brak skutecznie odstraszyły właściciela od tego pomysłu. Ale Żuka rozebrał na części pierwsze i złożył od nowa remontując co trzeba. A więc silnik jest ponoć na dotarciu, skrzynia biegów po remoncie, wał, zawieszenie, hamulce - słowem wszystko. Nie wiele Żukowi do końca remontu brakowało więc ustaliliśmy kwotę i umówiłem się z właścicielem na dokończenie jego wieloletniej pracy. Zajęło mu to miesiąc dłużej ale w końcu od czerwca JEST!
Załącznik:
Komentarz: Niedługo po zakupie
zuks.jpg [ 122.86 KiB | Przeglądany 7811 razy ]
Nie wiele czasu mam dla mego Żuka ale po zakupie dostałem telefon że w okolicy organizowany jest zlot pojazdów z czasów PRL więc Żukiem muszę być
Tak więc nie znając się jeszcze z Żukietą wyruszyłem w dziewiczy rejs na moto zlot PRL. Po pierwszym tankowaniu Żuk odmówił współpracy - rozrusznik postanowił nie dać znaku życia nawet charakterystycznym "cyk" poza pobraniem sporych ilości prądu. Już miałem Żuka porzucić na stacji i wrócić do domu ale dałem mu ostatnią szansę i znalazłszy podstawowe narzędzie każdego mechanika czyli młotek popukałem po rozruszniku. Żuk odpalił i dowiózł mnie na zlot
Jeszcze raz wyciął mi taki numer ale potem palił już grzecznie i w nagrodę załapał się na fotę rajdową
Załącznik:
Komentarz: Na zlocie
zlots.jpg [ 114.62 KiB | Przeglądany 7811 razy ]
Żuczysko dumnie reprezentowało lublińską myśl techniczną i spokojnie odwiozło mnie do domu.
Po tym całodniowym zapoznawaniu dostrzegłem kilka rzeczy którymi będę musiał się zająć:
- pasy bezpieczeństwa są bo poprosiłem poprzedniego właściciela żeby poszukał i założył bo inaczej nici z przeglądu (tam samo światło p. mgielne i wsteczne) ale nie ma ich jak zawiesić. Brakuje mi takich haczyków. Jakby ktoś miał na zbyciu...
Załącznik:
Komentarz: haczyk do pasów
haczyk.jpg [ 32.09 KiB | Przeglądany 7811 razy ]
- drugi bieg czasem wylata przy puszczeniu gazu - jeszcze nie wiem jak to naprawić
- opony przestały przez ostatnie 15 lat w jednej pozycji w związku z tym w trakcie jazdy po płaskim jak stół asfalcie ma się wrażenie jazdy po moście z bali - mega trzepie i trzeba coś z tym zrobić.
- tablica wskaźników jakoś działa ale trzeba ją ogarnąć i przykręcić
- radio safari 2 jest ale nie wiem czy sprawne a do tego anteny brak. Już wiem gdzie się ją montuje ale muszę takiej poszukać
- kiedyś może dorobię plandekę do skrzyni bo nie mam takowej a pałąki i skrzynia ponoć przerabiane (szersze czy dłuższe nie pamiętam)
- rozrusznik na razie działa ale co mu doskwierało na zlocie to jeszcze nie wiem
- i ogólnie kosmetyka jak nowy lakier na pakę.
Żuk ma nowe aku więc o każdej porze dnia i nocy pali od strzała. Jest mi coraz bliższy i jak się bardzo nie pokłócimy to zostaniemy ze sobą na długo. Już zaopatrzyłem się w literaturę typu instrukcja obsługi, katalog części, budowa i eksploatacja oraz pół tematów na tym forum.
Do zobaczyska