Trochę mi to zajęło, ale ostatecznie się udało
Przestudiowałem książkę Żuka i bardzo dużo się z niej dowiedziałem.
Jeśli ktoś ma problemy ze zrozumieniem zasady działania silnika, to jest to lektura obowiązkowa.
Na bank poświęcony czas zwróci się przy pierwszej naprawie.
Części kompletowałem około tygodnia.
Niby wszystko jest dostępne, ale nie wszystko w jednym miejscu.
Brak jednej śruby potrafi skutecznie zablokować prace.
Wbrew pozorom zakup jakościowej śruby w Warszawie nie jest taką prostą sprawą.
Szczególnie jeśli pracuje się 9-17.
Jak już wszystko uzbierałem, to zacząłem się zastanawiać jak to poskładać.
W tym przypadku też nie jest kolorowo.
Czasami problem pojawia się w trakcie walki np. o 23:30.
No i prace stają na kolejny dzień.
Bardzo dziękuję za powyższe komentarze oraz pomoc w innych wątkach!
Najbardziej efektownym momentem prac było ustawianie zapłonu.
Robiłem to w garażu podziemnym o 1 w nocy.
Ponieważ samochód był na maksa rozgrzebany musiałem dopilnować wielu rzeczy.
Jak nie trudno się domyślić część zawaliłem
W efekcie doprowadziłem do efektownej eksplozji w tłumiku.
Nie mam na myśli strzału z wydechu... to było coś dużo mocniejszego...
Po wielu próbach, regulacjach i rozpoczynaniu pracy od zera silnik odpalił!
Wydech nadaje się już tylko do śmieci więc pracuje jak traktor.
Ale przyjemność z jazdy nie do przecenienia.
Nic tylko zabierać się za kolejne elementy do regeneracji...
Never ending story