Pora nadrobić zaległości z fotoreportażem
Sierpień 2020
o ile przy robieniu podwozia Forda Fiesty straciłem ze 4 dni, o tyle przy tej Nysie straciłem na taką samą konserwację podwozia już 4 tygodnie!!! a zakres prac podobny! a do końca jeszcze sporo...
Rura bocznego stopnia jest przyspawana na stałe do kratownicy nadwozia - czyli kolejna gimnastyka ze szlifierką... ale za to ta rura jest już pierwszym elementem tego auta w docelowym kolorze
Celowo pomalowałem rurę stopnia PĘDZLEM na biało farbą antykorozyjną - wygląda, jak "biała olejna".
mogłem bardziej wyrafinowanej techniki użyć, ale przecież to "furgonetka z czasów PRL-u", a ta rurka to pierwszy element na którym farba się zdziera - ślady pędzla mają nadać jej realizmu!!!
Reszta już rzecz jasna będzie malowana pistoletem/sprayrem
Docelowo cały samochód ma być błękitny, a zderzaki, felgi, lusterka i stopnie mają być białe. Do tego chromowane: dekle, obręcze lamp i reflektorów - taką ją widzę... Jeszcze na koniec dostanie z przodu podwieszane halogeny "BZ WARSZAWA" (takie same, jak miały Syrenki w rajdzie Monte Carlo w 1963 roku), a z tyłu dam podwieszane lampy od "Malucha" - cofania i przeciwmgłową, ale to już na przyszły rok...
-----------------------------------------------------------
Kilka napraw blacharskich też musiałem jej zrobić:
1) łączenie prawego naroża z bokiem.
Najpierw myślałem, że tylko puściły spawy łączące blachy poszycia, ale tam było pełno rdzy między blachami poszycia...
Wyciąłem pognite powierzchnie blach, resztę potraktowałem cortaninem, przeszlifowałem do gołej blachy, pomalowałem podkładem epoksydowym...
...tylko jak teraz zlikwidować dziurę w poszyciu, jak nie mam spawarki i nie umiem spawać?
- wziąłem włókno szklane, zalałem żywicą, uformowałem w tampon, który wcisnąłem w zakonserwowany profil i posklejałem z poszyciem i szkieletem - każdą powierzchnię skleiłem ze sobą - "wtapiając" w tą łatę wszelkie powierzchnie dookoła.
Łata jest więc nie tylko "przyklejona" do powierzchni, ale też trzyma ją, jak nit - z kilku stron
Chyba mi nie powiecie, że takie coś "odpadnie jak szpachlówka - bo szpachla musi przecież odpaść"
2) Krawędź pod wlewem paliwa
Kolejny wredny element tego nadwozia - dziura w poszyciu i próchno zamiast kątownika dolnej krawędzi nadwozia...
Wyciąłem ugnite fragmenty, wyczyściłem do gołej blachy resztę, pomalowałem epoksydą i co dalej?
Przecież kątownika nie ulepię z włókna i żywicy
Wziąłem stalowy kątownik z ocynkowanej blachy i wyklepałem takie coś, jak na zdjęciu...
Dorobiłem brakujący element i spasowałem go co do milimetra
Z resztą nadwozia spasowałem "na wcisk" - krawędzie sklepałem z poszyciem i skręciłem ze szkieletem budy i progiem przy użyciu 6 śrub - trzyma się mocno i po zaszpachlowaniu nie ma śladu po dziurze
Dalej zdjęć nie robiłem, bo spieszyłem się, żeby zdążyć schować wóz do garażu przed burzą i gradem
Ogólnie to nie powinny przez najbliższe 5 lat wyjść jej żadne purchle - gdzie tylko się da - czyszczę wszystko do zera, maluję epoksydą, wżery wycinam wokoło, a nie doczyszczam tylko do zera
ale i tak wątpię, żebym w tym roku zdążył ją ukończyć - za dużo jeszcze pracy przede mną, żeby zrobić z niej znów pełnowartościowe auto...