I po wyprawie, długo by pisać, a wszystkiego i tak się nie da zawrzeć w słowach.
Myślę, że filmy z wyprawy jako tako oddają klimat, choć i tak tylko w pewnym stopniu

Na razie gotowe są trzy odcinki, każdy z jednego tygodnia wyjazdu, w przygotowaniu ostatni film, z czwartego tygodnia.
Tydzień 1.:
https://www.youtube.com/watch?v=v2cwWtf ... mzL_sq7SlkTydzień 2.:
https://www.youtube.com/watch?v=0_37F-t ... mzL_sq7SlkTydzien 3.:
https://www.youtube.com/watch?v=vN1B3mk ... mzL_sq7SlkZ ciekawostek mogę przytoczyć parę udoskonaleń, które zrobiliśmy w Żuku przed wyjazdem.
1. Elektryczny wentylator chłodnicy z Mercedesa W124 - przy robieniu wiązki elektrycznej przewidzałem jego użycie i we wiązce były przewody przewidziane na taki wentylator. Wentylator potrzebuje jednak bardzo dużego pradu rozruchowego (ponad 8 A), więc przewód zasilający powinien być co najmniej 1,5mm a wszystko powinno być uruchamiane przekaźnikiem, a nie bezpośrednio przełącznikiem (przełączniki fiatowske są 8-amperowe). Zastosowałem więc dodatkowy przekaźnik, bezpiecznik a włącznik został wmontowany w oryginalną deskę rozdzielczą Żuka (jest parę pustych miejsc oryginalnie). Po pewnych problemach z rozruchem wentylatora, spowodowanych wadliwym przekaźnikiem, zamontowałem także kontrolkę jego działania w desce (było parę dziur na kontrolki nadprogramowe zrobione przez poprzedniego właściciela), co ważne kontrolka jest wpięta za przekaźnikiem, a zatem od razu sygnalizuje uszkodzenie przekaźnika. Jeśli się świeci, to jesteśmy pewni, że wentylator działa, bo prąd do niego dopływa (zakładając, że sam się nie przepalił

), bardzo nam to pomogło, szczególnie w Pirenejach, na podjazdach i w korkach.
2. Dodatkowe halogeny na przednim zderzaku/przeciwmgłowe. Na kolejnym "pustym miejscu" zainstalowałem włącznik dodatkowych halogenów na przednim zderzaku. Podobnie, jak z wentylatorem instalacja była przewidziana w czasie robienia nowej wiązki, przekaźnik, bezpiecznik, kontrolka za przekaźnikiem. Halogeny Zelmot mega pomagały w nocy, na pustej drodze!
3. Dodatkowe halogeny na boku Żuka, zamocowane do bagażnika dachowego, do oświetlania obozowiska wieczorem. W zasadzie to nie halogeny tylko silne reflektory LEDowe, oba zużywały tyle prądu, co jednen włączony reflektor długich świateł. Świeciły naprawdę przyzwoicie, dając fajne, rozproszone światło na obozowisko. Uruchamiane drugim stopniem przełącznika halogenów przednich. Zrobiłem podpięcie w ten sposób, że wewnątrz, tuż za słupkiem jest kostka na konektory, którą można rozpiąć w każdej chwili i tym samym zdemontować cały bagażnik, bez potrzeby demontowania reflektorów, cięcia kabli. Po prostu ściaga się go z kawałkiem wiązki do reflektorów i wtyczką na końcu. Oczywiście też miały swój bezpiecznik.
4. Dodatkowy przewód zasilający na radio, wykorzystany w praktyce do CB-radia i rozgałęźnik gniazdek zapalniczki w szoferce, wpięty pod osobny bezpiecznik.
5. Panel zasilający w przedziale pasażerskim. Jacek wykonał pomysłowy panel z gniazdkami zapalniczki oraz USB i 230 V, przy czym te dwa ostatnie były zasilane z przetwornicy ukrytej za siedzeniem pasażera, wpiętej pod włącznik akumulatora.
6. Nie mieliśmy tylnej nagrzewnicy, z racji tego, że nie było jej w tym żuku, odkąd został kupiony, a jadąc do afryki raczej jej nie potrzebowaliśmy. Robiąc wiązkę elektryczną poprowadziłem oczywiście kabel zasilający wentylator tylnej nagrzewnicy, gdyby kiedyś chcieć powrócić do oryginału, włączany tak, jak oryginalnie, drugim stopniem włącznika nagrzewnic (1-szy stopień, nagrzewince przód, 2-gi stopień - tył), w ten przewód do tylnej nagrzewnicy wpiąłem wiszący u sufitu wentylatorek, polepszający przepływ powietrza w żuku w gorące dni, szczególnie na postoju.
7. Mieliśmy też zamontowany moduł zapłonowy konstrukcji kolegi z NysaTEAM, który opisywał go tutaj w dziale Elektryka

Serdeczne dzięki, moduł działał.
8. Chyba najważniejsza modyfikacja - dwa akumulatory. Zmieściliśmy w skrzynce pod pasażerem dwa akumulatory wpięte równolegle, każdy ze swoim, osobnym wyłącznikiem akumulatora. Mogliśmy zatem włączyć niezależnie jeden, lub drugi, oba wyłączyć, lub oba włączyć. Nie włączaliśmy obu nigdy, zawsze pracował jeden, a gdy po nocnym zużyciu prądu na reflektory, ładowanie czołówek i telefonów akumulator padł, odpalaliśmy z drugiego, po czym przełączalismy na ten wyładowany, by się ładował w czasie jazdy. Nie mieliśmy ANI RAZU problemów z brakiem prądu, a jego pobór był naprawdę spory, każdy ładował co się dało z przetwornicy, o tego chodził tablet z nawigacją, w nocy jeździliśmy na długich + halogenach, wieczorem reflektory oświetlające obozowisko świeciły parę godzin. Zazwyczaj jeszcze rano odpalaliśmy na tym samym akumulatorze, który ledwo zakręcił, ale silnik odpalił. Jeśli nie odpalił, przełączaliśmy "Kelmety" na drugi akumulator i nie było problemu.
9. Żuk był na gaz, ale to chyba każdy wie. Instalacja była nowa, porządnie wykonana.
10. Jeszcze ważna rzecz - robiąc nową instalację w Żuku trzymałem się schematów oryginalnych, dokładając jedynie tu i ówdzie kabli na "dodatki", ale wszystko zgodnie ze sztuką. Jedyne odstępstwa od oryginału, na jakie się zdecydowałem to zastąpienie tych dzikich złącz pod maską i z tyłu na ramie, które zawsze były zawalone błotem, zaśniedziałe i nic nie działało, na współczesne samochodowe wtyczki konektorowe (wielopinowe), nie straciło to swojej funkcjonalności, zyskało na niezawodności. Oprócz tego zastosowałem elektroniczne przerywacze kierunkowskazów, fiatowskie, bo te mechaniczne co chwila się psuły. Zapomnieliśmy o problemach z kierunkami. Wszystkie przekaźniki, przerywacze ukryłem pod deską rozdzielczą, choć to zostało troche wymuszone konstrukcją wiązki...
Pozdrawiam
