Wszystko to kwestia ceny. Gdyby Nyska kosztować miała ten 1000 - 1200zł (no może przy 1500zł bym się jeszcze zastanowił), to można by ją brać. Stara deska, rok 1976. Fakt, że coś z tymi oknami jest pokombinowane. Ona powinna mieć symetryczne boki jeśli chodzi o okna. Jeśli byś chciał robić ją jako zabytek, to musiał byś albo zlikwidować jedno okno - miałbyś wtedy coś a'la Nysę Energetyczną, albo dorobić to jedno okno. Dorwać z jakiegoś wraku szybę, uszczelkę i zrobić tam otwór. Siedzenia, jak siedzenia zawsze można wymienić, przerobić.
Jeśli wóz jest ogólnie w możliwym stanie, to myślę, że jest jeszcze całkiem od odratowania. Tylko pytanie za ile ją "wytargasz".
Za moją Nysę 522 Towos z 1981 roku (patrz w dziale "nasze nysy" temat "Nysa 522T elka czyli belferka") zapłaciłem 1000zł. Egzemplarz w gorszym stanie niż ta, ale cena, jak za złom. Warto się przy tym "pobawić" no i bez większego ryzyka. Jeśli zabulisz kilka razy tyle, to już większe ryzyko, gdyby się okazało, że po dokładnych oględzinach wóz nie jest w tak dobrym stanie, jak myślałeś w chwili kupna...
Tak czy siak, myślę, że i ją można by odratować. Zwłaszcza, jak się zobaczy, za ratowanie jakich "zwłok" ja się już brałem
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Chcieć to móc
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Więc ja bym tam nikogo nie zniechęcał do zakupu wysłużonej Nyski
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Również bym nie wmawiał komuś, żeby zbytnio grymasił.
Jest takie stare przysłowie:
"kto szuka konia bez skazy, ten zawsze chodzi pieszo".
U nas można by to tak przerobić: "kto szuka Nysy/Żuka w idealnym stanie od ręki i to bardzo tanio, ten nigdy nie zasiądzie za kółkiem swojej wymarzonej maszyny".
Według mnie, można by ją jeszcze doprowadzić do porządku, ale musisz ją wyrwać za jak najmniejszą kasę. Nawet w stacji demontażu nie dali by za nią więcej jak te 1500zł. To może być dobry argument w dyskusji ze sprzedającym. No a jeśli by Ci zostało "zbyt dużo forsy", jaką sobie odłożyłeś
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
to się nie martw. I tak i tak jej remont będzie kosztował sporo, jeśli chciał byś ją idealnie zrobić
Drugim argumentem jest właśnie to, że zabytkowe auto, to takie ciasteczko z niespodzianką i nikt tak naprawdę nie wie, poza Panem Bogiem, co w niej może się kryć, co może się nadawać do wymiany itd. Tak jest z każdym chyba starym autem. Wszystko wyjdzie po czasie