Powróciłem z urlopu więc mogę podzielić się wieściami o LEDach.
Wymieniłem wszystkie żarówki na LEDy poza drogowymi H4 oraz przerywacz kierunkowskazów na elektroniczny uniwersalny 0,5W-130W.
Wnioski:
- Kolor LEDów okropnie zimny. W niczym mi to nie przeszkadza poza oświetleniem kabiny a jasność nie wiele mniejsza
- LEDy zastępujące żarówki 2W do podświetlenia deski rozdzielczej są trochę za długie i dociskają do tarczy wskaźnika paliwa i amperomierza
- coś mam chyba namieszane w elektryce bo po wymianie w/w żarówek 2W na LEDy po włączeniu świateł wskaźnik paliwa skacze na MAXa. Czytając instrukcję wskaźnik powinien skakać na MAX przy awarii tego czujnika a czytając schemat to czujnik nie powinien mieć żadnego kontaktu ze światłami. Reasumując powróciłem z podświetleniem deski do dwóch żarówek 2W i problemy ustały. Wrócę do tego kiedyś.
- LEDy zastępujące żarówki 4 W do kierunkowskazów bocznych również są za długie i trudno przykręcić klosz
- po wymianie wszystkich żarówek kierunkowskazów na LEDy, elektroniczny przerywacz nie wzbudza się!
4 żarówki LEDowe na stronę nie pobierają nawet 0,5 W żeby wzbudzić przerywacz. Na normalnych żarówkach to jest 21+21+4+2=48 W!. Wróciłem z żarówkami 4W do kierunkowskazów bocznych i działają miodzio! O to mi najbardziej chodziło! Kierunki ładnie cykają jasnym światłem nie zależnie od obrotów silnika. Do tego cykanie jest dość głośne żeby nie zapomnieć wyłączyć kierunkowskazu po zakręcie co mi się wcześniej zdarzało.
- wszystkie inne żarówki świecą jasno i wyraźnie. Pozycyjne, STOPy, wsteczny, przeciwmgielny wszytko git! Trzeba się wpatrzyć żeby rozpoznać że to LEDy.
- a na koniec - po włączeniu wszystkich świateł wskazówka amperomierza wychyla się do zera lub nieznacznie w lewo więc cała operacja psu na budę
Reasumując - muszę kiedyś przepatrzeć tą elektrykę bo coś jest skopane. Dwie żarówki H4 plus 2x4W i 2x2W nie powinny pobierać tyle prądu!
Na urlopie trochę pojeździłem ale tylko w koło komina. Dwójka na razie nie wyskakuje ale po całym dniu wożeniu dachówek po 300 m w końcu zdechł rozrusznik. Zaczął rzęzić, świstać i kręcił ledwo. Na wszelki wypadek podładowałem
nowy akumulator żeby wyeliminować go z gry ale nic to nie dało więc zabrałem się za pierwszą moją awarię Żukinsyna. Przy okazji znalazłem gdzie się sprawdza olej, bo nie miałem wcześniej potrzeby otwierania osłony, oraz zwiedziłem Żuka od spodu
Rozrusznik wykręcony i zawieziony na szpeca który to zdiagnozował zatarcie wałka na tulejkach. Szybka wizyta w sklepie "z częściami do traktorów" i zakupiony komplet tulejek do Żuka za 14 zeta
). Na następny dzień Żuczek odpalał już z pół obrotu z samego rana
.
W prezencie za dobrą pracę zakupiłem Żukolowi nakrętki motylkowe do przedniej maskownicy bo były zwykłe.
Tyle zwierzeń!