Z Lublinem w ogóle jest szczególny przypadek, bo na napęd na tył a silnie dociążoną przednią oś (silnikiem). Otóż fizyka stawia wyżej przy podjazdach - napęd na tył a nie przód. Wszystko do momentu, w którym nie tracimy trakcji. Znaczy np. zrywamy przyczepność i koła idą w uślizg. Tarcie spada.
Polecam w ogóle pochylić się nad tarciem, bo nie jest to wcale proste i jednoznaczne zjawisko. Tarcie statyczne, kinetyczne czy toczne. A w przypadku koła (figury geometrycznej) rozkminka oporów toczenia dochodzi kolejny parametr czyli średnica koła i tu większość się zdziwi. Otóż wraz ze wzrostem średnicy (promienia) opory toczenia koła... maleją.
Piszę o tym dlatego, że człek ogarnięty "fizycznie" lepiej radzi sobie w terenie.
Jeszcze element, to oddziaływanie ciał na siebie. Wystarczy zmiana ładunku elektrycznego i tarcie się zmieni a im głębiej będziemy sięgali "wgłąb" materii powierzchni to nagle wejdziemy w obszar fizyki kwantowej i... dziękuję:) Pewne, powszechne prawa przestają działać.
W warunkach zimowych dochodzi do zmiany rodzaju nawierzchni od tej powszechnej znanej w praktyce (czarny asfalt) ale na poziomie makro zasady fizyki dalej obowiązują. W tym względzie napęd na tył w jeździe pod górę wygrywa ale ocena zjawiska (śliskie powierzchnie) wymaga sporego doświadczenia. Tarcie statyczne w obrębie jednego doświadczenia może się zmieniać w sporym obszarze! Nad tym zagadnieniem pracują/ćwiczą kierowcy rajdowi.
Napęd 4x4 pozwala utrzymać zadany tor ruchu lepiej ale piszę o innym zjawisku. Tej sile, która ciągnie naszego potwora.
Przy napędzie na tył 100% momentu obrotowego jest przekazywane na tę oś. Przy napędzie 4x4 i podziale momentu 50/50 zyskujemy dodatkowy argument np. na śliskiej nawierzchni.
Załóżmy, że "zerwanie przyczepności" następuje w napędzie na tył przy 2500obr/min . Co się dzieje, kiedy mamy 4x4? Przy tych obrotach zerwanie przyczepności nie nastąpi. Daje nam to więc możliwość obciążenia obu osi podobną siłą przy znacznie większym zakresie obrotów. Jednym słowem wykorzystać pełniej dwa konie do napędzania fury a nie jednego w ramach tych samych oporów.
Znajomość zasady pracy mechanizmu różnicowego przy napędzie na tył możemy w banalny sposób wykorzystać mechanizm częściowej blokady tego mechanizmu, o istnieniu której (blokady) 99% użytkowników takich fur nie ma pojęcia a taką posiada - praktycznie każde auto tylko z tym jednym napędem.
Udowodniłem to kiedyś zimą w VW T3, które jakiś czas miałem i na dość łysawych oponach autko miało problem z opuszczeniem placu znanego serwisu 4x4 w 3citi.
Oczywista śmiech, bo "znany ofrołdowiec" Elwood - dupa!
No więc mówię chłopakom - spoko. Zaraz załączę bloadę tylnego mostu, którą każda T3 posiada i z palcem w dupie wyjadę z tych zamarzniętych dołków po kałużach (mały wykrzyż na nich wystarczył, by całkowicie odciażyć jedno koło i mnie "zatrzymać").
Ooo... Jakie zdziwienie?! Żadna T3 ne ma przecież w podstawowej wersji fabrycznej blokady!
- MA!! Ripostuję.
No to paczajcie chłopcy, jak zaraz zadziała blokada.
No i f-cznie "załączyłęm blokadę" i powoli wyjechałem. I co było tą blokadą?
Hamulec ręczny... Dodając gazu (bez wciskania sprzęgła) powoli zaciągałem ręczny do momentu, kiedy siła była wystarczająca do przyblokowania obracającego się koła. To automatycznie doawało momentu na koło w bezruchu. Nie ma znaczenia, że oba koła były blokowane.
Ostatnia konkluzja.
Test Marianie, który popełniłeś byłby uzasadniony tylko w jednym przypadku. Kiedy testowałbyś jedno auto z dołączanym napędem 4x4. Rozkład mas ten sam. Doświadczenie polega na tym, że najpierw jedziesz na tylnym napędzie i rejestrujesz wynik. Potem demontujesz tylny wał (trochę to zmienia rozkład masy) i jedziesz na samym przodzie. Nie ma opcji, by napęd na przód wygrał. Czysta fizyka:)
W Twoim przypadku za dużo zmiennych ale jeden wniosek na pewno słuszny. W tych określonych przez Ciebie warunkach lepiej spisał się konkretny samochód.
Ale i tak nie uwzględniłeś podejrzewam samej opony, ciśnienia powietrza, stopnia zużycia bieżnika itd.

Jeszcze taki drobny element "teoretyczny" - samo kręcenie kierownicą zmienia układ sił i opory toczenia.
Konstrukcja auta (środek ciężkości) zmienia w sposób istotny trakcję auta na drodze. Np. czyni go bardziej lub mniej sterownym w zakrętach a`priori. Pomaga technika jazdy. Gazem i hamulcem wpływamy istotnie na ten czynnik. Hamując dociążasz przednią oś, dodając gazu odciążasz. Do tego dobrane zawieszenie i ciśnienie w oponach wydatnie zmienia parametry w zakręcie (przechyły auta i odciążanie/dociążanie koł w ramach jednej osi).
Ostatni akcent - reduktor. Dlaczego go lepiej mieć niż niemieć?
Każdy, kto ruszał na stromym podjeździe bęedzie wiedział o co chodzi. Każdy, kto zjeżdża z długiego, stromego pojazdu też. W pierwszym przypadku sprzęgło, w drugim hamulce.
Po to reduktor był potrzebny w Lublinie w wysokich górach.
Na tym podjeździe Golf miał krytyczny moment:
https://www.youtube.com/watch?v=g7480B9rSFkMega obciążony Lublin przejechał gładko.
Druga sprawa, to koszty przeróbek... Naprawdę warto się zastanowić (tu słuszne poszukiwania nazarbajewa) czy nie lepiej znaleźć coś zdecydowanie odpowiadającego specyfikacji wyrypy/założeń - jakiegoś gotowca, niźli rzeźbić w dostępnych materiałach od Sasa do lasa.
Dołożenie reduktora w Lublinie zdecydowanie poprawia jego możliwości w wysokich górach (podjazdy i zjazdy) i co ważne, nie jest mocno inwazyjne.
To było moje założenie. I chyba jedyne, porządnie przemyślane:) Poparte naprawdę sporym doświadczeniem z tych gór wyniesionym. Tych suchych wysokich i mokrych typu Beskid. Oba przypadki stawiają nieco inne wymagania. Te drugie bardziej odpowiadają np. Uralowi, Sajanom itp.
W błocie tych drugich (dochodzi extra - masakryczna, bieszczadzka glina) dołączany napęd na pewno się przyda.
Zjechałem też konkretnie Serbię i Macedonię.
Wiadomo, że piaszczysty teren też będzie wymagający. Tu ciśnienie w oponach i blokada (moze być ręczny) odegrać może istotną rolę.
Duże znaczenie ma pora roku.
Podsumowując.
Decyzję o wyborze naprawdę najlepiej dostosować do przewidywanych potrzeb. Możemy zaoszczędzić mnóstwo kasy, którą lepiej wydać na finał niż ugrzęznąć z pomnikiem - zestawem ogrodowym.
Pomijam tu abstrakcyjne zamiłowanie do określonych strucli:) Czyli dostosowanie do potrzeb auta w ogóle nie przewidziane do takowych. Tutaj Marian będzie niekwestionowanym liderem:)
Notabene bardzo dobrze znany był mi projekt Jacka i realizacja.
https://www.youtube.com/watch?v=ScnVrq9DQ5U