Nie ma co panikować. Blachy do Żuka i Nysy są jeszcze dostępne tu i ówdzie, przynajmniej zasadnicza większość. Zresztą w przypadku Nysy to akurat większość proste odcinki, które wystarczy dobrze naciągnąć.
Oczywiście, trzeba mieć kawałek dachu, sprawną flexę, migomat i odrobinę umiejętności. Po pewnym czasie okazuje się, że jednak cały warsztat też by się przydał. Trudno - takie hobby... do wszystkiego trzeba mieć sprzęt, czas, umiejętności i miejsce...
Jestem zdania, że nie ma co panikować, tylko cierpliwie zbierać blachy, bo da się. To nie są rzeczy nie do dostania z samochodów przedwojennych. Naklepali tych dostawczaków trochę a remontowali ich jeszcze więcej (o tak, ile to samochodów "składaków" powstało z części po garażach... znam wiele takich przypadków..), co za tym idzie produkowali je długo, a ponoć do żuka jeszcze ktoś to robi pod warszawą... Wystarczy uzbroić się w cierpliwość i szukać. Na gwałt w grę wchodzą albo bardzo drogie blachy, dostępne "od ręki", albo równie drogie w robociźnie dorabianie